Utwórz nowy temat Ten temat jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 87 ] 
Drukuj
Autor Wiadomość
PostNapisane: 5 lut 2015, o 13:38 
Posyłałam dzieci do szkoły, jak i mnie posyłano. Inaczej by mi je odebrano na mocy prawa.
Już od podstawówki buntowały się, było z tego powodu masę problemów. Obie są bardzo zdolne, więc szybko się uczą, ale reżim szkolny całkowicie im nie odpowiada. Są dokładnie moją kopią z młodości. Starsza córka (obecnie lat 30), w liceum więcej miała nieobecności, niż obecności, ale przepuszczali ją, bo wszystkie sprawdziany zaliczała na najwyższych ocenach. W klasie maturalnej mieli z nią jeszcze poważniejszy problem, nieobecności nazbierało się 70%, zatem skala niedopuszczalna, ale była w pierwszej trójce najwyższych ocen, więc dwa miesiące nauczyciele kłócili się o nią, jedni byli za, drudzy przeciw. Stanęło na niedopuszczeniu do matury i zawaleniu roku, ale na następny dzień zdała cały rok z francuskiego na 5, więc sytuacja się odwróciła. Maturę zdała na piątkach. Poszła na studia i robiła to samo, zaliczała na ostatni gwizdek, w między czasie pracując jako przewodnik górski. Nim zrobiła magistra, miała już patent taternika. Po studiach pracowała jak niewolnik w firmie handlowej, miała wielkie plany, czekała na awans. Moja mama i ja nie mogłyśmy na to spokojnie patrzeć, w dwa lata zrobił się z niej cień człowieka. Pewnego dnia powiedziałyśmy jej obie jednocześnie: rzuć tym, zrobisz co zechcesz, ale uczynią z Ciebie nieczułą maszynę, nie sprzedawaj się, żadne pieniądze nie są tego warte. Otrzeźwiała w jeden dzień, na drugi złożyła wymówienie. W niedługim czasie sprzedała wszystko co miało jakąś wartość i wyjechała- naprzeciw wielkiej przygodzie. W 4, 5 miesiąca zwiedziła 2 Ameryki: Stany Zjednoczone, Peru, Chile, Boliwia, Gujana, Kolumbia, Paragwaj, święta spędziła na misji w Ekwadorze. Wróciła szczęśliwa, odmieniona całkowicie, nigdy nie czuła się tak wolna. Obecnie jest w Norwegii. Wiem, że tak jak ja, znajdzie najlepsze dla siebie rozwiązanie, aby wyjść poza system.

Młodsza córka jest jeszcze większym ziółkiem. Dla niej szkoła jest totalnym nieporozumieniem. Zalicza wszystko trzy dni przed. Nie było wywiadówki w szkole, abym nie była na tapecie. Bije rekordy klasowe względem nieobecności. Nie wiem jak to robi, że w 5 minut załatwia sobie miesięczne chorobowe na biegunkę i przysłowiowe „paluszek i główka, to szkolna wymówka” . Nauczyciele ręce załamują (ja nie, bo wiem, co było ze starszą), wiedzą, że zdolna, wygadana, szybko wszystko zapamiętuje. I co z tego, skoro szkołę omija szerokim łukiem. Dawno przestałam się przejmować, czy zda do następnej klasy czy nie.

Jeśli skończy na tym pułapie edukację, nie będzie dla mnie problemem, choć sama ukończyłam inżynierię, nie wiem po co, skoro szybko mi się znudziło i zajęłam się czym innym. Byle by była dobrym człowiekiem, a jakoś się to ułoży.

Nie sądzę, aby szkoła miała wpływ na to, czy spotykamy się z ludźmi, czy nie. Relacje można nawiązać wszędzie, wystarczy wyjść z domu.

Moja męska połówka wychodzi z domu na 5 minut po chleb i wraca po godzinie, bo nie może się nagadać na ulicy, ciągle kogoś spotyka, zawsze znajdzie sobie powód do rozmów. To On nauczył mnie, że rozmawiać można z każdym, w każdych okolicznościach bez wyjątku, nawet z lumpem przy śmietniku i będzie to ciekawa rozmowa.

U nas w rodzinie dzieci wychowuje się pokoleniowo, nie ma ścisłego podziału rodzice- dzieci, a dziadkowie won. Nie separujemy się od starszych pokoleń, aby ostro zaznaczyć własną niezależność. Jesteśmy rodziną o bardzo odmiennych, ale wyklarowanych charakterach, uczymy się nawzajem, jak współgrać, aby wszyscy byli zadowoleni. Brat potrafi czuwać nad moją córką, ja nad jego synem. 3 pokolenia przenikają się wzajemnie. Nie ma znaczenia, kto komu na dany czas da z siebie więcej.

Za czasów starszej córki nie zabierałam głosu w sprawie, gdyż nie było takiego przeniku informacji, przy młodszej co innego. Potrafię nie tylko nauczycielce powiedzieć wprost co myślę, ale nawet urzędnikom, z pełną argumentacją. To oni zazwyczaj się denerwują, nie ja.

Tamta edukacja seksualna nie będzie tą samą edukacją, jaką planuje NWO. To nie ma nawet porównania. Dobrze, że inni zauważają te niebezpieczeństwa dla naszych dzieci, nie tylko ja. I mówią: NIE.

Wytłumacz mi jak można akceptować wszelką niegodziwość, upadłą obyczajowość, inwigilację na wszelkich poziomach, ucisk, narzucanie idiotycznych praw itd.? Nie chodzi o narzekanie, o walkę z wiatrakami, ale o zwykłą niezgodę na krzywdę, na umownie akceptowaną pruderię, zakłamanie, mataczenie, na udawanie, że jest super lub jako tako leci, gdy tymczasem rak zepsucia wszystko toczy. Chodzi o wytoczenie granicy i stanowcze nie. Jeśli ktoś nie chce słuchać i zamyka uszy na realia, znaczy, że nie interesuje go, nie tylko własny los, ale i los rodziny, przyjaciół, narodu, świata. Akceptacja jest zgodą na wszelką nieprawość. Wyrzekamy się siebie.

Bez rozgrzeszenia nie ma wybaczenia, o czym Jezus jasno mówi. To nie jest tak jak się wyobraziło sobie, że coś się wybaczy, ot tak sobie i będzie cacy…i w świetlaną przyszłość polecimy, jak jaskółki. Człowiek który nas skrzywdził, z własnej woli ma się przyznać do grzechu przed nami, zrozumieć go i dopiero wtedy prosić o wybaczenie. To jest prawidłowy akt/proces wybaczania.

Jezus nie jest taki jak myślisz. Nigdy nie nauczał i nie uzdrawiał za pieniądze, choć znał wartość pracy. Czy był biedny? Oceń sama.

-------------

"Czy po to wnosi się światło, by je postawić pod korcem lub pod łóżkiem? Czy nie po to, aby je postawić na świeczniku? 22 Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało wyjść na jaw. 23 Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!"

21 Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, 22 cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. 23 Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym".

"Czemu On je i pije z celnikami i grzesznikami?" 17 Jezus usłyszał to i rzekł do nich: "Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników".

37 Bo cóż może dać człowiek w zamian za swoją duszę? 38 Kto się bowiem Mnie i słów moich zawstydzi przed tym pokoleniem wiarołomnym i grzesznym, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w chwale Ojca swojego razem z aniołami świętymi".

Zbytnie troski
22 Potem rzekł do swoich uczniów: "Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o życie, co macie jeść, ani o ciało, czym macie się przyodziać. 23 życie bowiem więcej znaczy niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie. 24 Przypatrzcie się krukom: nie sieją ani żną; nie mają piwnic ani spichlerzy, a Bóg je żywi. O ileż ważniejsi jesteście wy niż ptaki! 25 Któż z was przy całej swej trosce może choćby chwilę dołożyć do wieku swego życia? 26 Jeśli więc nawet drobnej rzeczy [uczynić] nie możecie, to czemu zbytnio troszczycie się o inne? 27 Przypatrzcie się liliom, jak rosną: nie pracują i nie przędą. A powiadam wam: Nawet Salomon w całym swym przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. 28 Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, o ileż bardziej was, małej wiary! 29 I wy zatem nie pytajcie, co będziecie jedli i co będziecie pili, i nie bądźcie o to niespokojni! 30 O to wszystko bowiem zabiegają narody świata, lecz Ojciec wasz wie, że tego potrzebujecie. 31 Starajcie się raczej o Jego królestwo, a te rzeczy będą wam dodane.

10 Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. 11 Jeśli więc w zarządzie niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, prawdziwe dobro kto wam powierzy? 12 Jeśli w zarządzie cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, kto wam da wasze?
13 Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie".

Błogosławieństwa

20 A On podniósł oczy na swoich uczniów i mówił:
"Błogosławieni jesteście wy, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże.
21 Błogosławieni wy, którzy teraz głodujecie, albowiem będziecie nasyceni.
Błogosławieni wy, którzy teraz płaczecie, albowiem śmiać się będziecie.
22 Błogosławieni będziecie, gdy ludzie was znienawidzą, i gdy was wyłączą spośród siebie, gdy zelżą was i z powodu Syna Człowieczego podadzą w pogardę wasze imię jako niecne: 23 cieszcie się i radujcie w owym dniu, bo wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili prorokom.

Przekleństwa

24 Natomiast biada wam, bogaczom, bo odebraliście już pociechę waszą.
25 Biada wam, którzy teraz jesteście syci, albowiem głód cierpieć będziecie.
Biada wam, którzy się teraz śmiejecie, albowiem smucić się i płakać będziecie.
26 Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili fałszywym prorokom.

: "Strzeżcie się kwasu, to znaczy obłudy faryzeuszów. 2 Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajemnego, co by się nie stało wiadome. 3 Dlatego wszystko, co powiedzieliście w mroku, w świetle będzie słyszane, a coście w izbie szeptali do ucha, głosić będą na dachach.

Kogo zapraszać na ucztę
12 Do tego zaś, który Go zaprosił, rzekł: "Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci, ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni nawzajem nie zaprosili, i miałbyś odpłatę. 13 Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. 14 A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych".


  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 5 lut 2015, o 15:51 
Guru
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 sie 2012, o 18:30
Posty: 1291
Podziękowań: 552
Jeżeli twierdzisz, że wydostałaś się z systemu i jesteś wolna, to w takim razie rzeczywiście masz czas na walkę. Będę Ci w tym kibicować, ale na razie nie pomogę, bo sama muszę znaleźć sposób na zbudowanie dobrych fundamentów dla mojej rodziny. Później będzie coś dalej, ale jak dotąd nie interesuje mnie polityka, plany na edukację itp., tym niech się zajmą ludzie, którzy mają na to czas.
Gratuluję Ci świadomej rodziny, niektórzy nie mają takiego szczęścia i muszą na co dzień borykać się z ... ze wszystkim. Może jak będę w Twoim wieku, to też kiedyś się pochwalę świetnymi relacjami z bliskimi, wolnością itp itd.

Jeśli chodzi o Jezusa, to mało czytałam Pismo Św. i inne księgi, więc nie roztrząsam się nad tym jaki był.

Super, że napisałaś jacy jesteście wszyscy zdolni i pojętni, trochę się już nasłuchałam o świadectwach z czerwonymi paskami, wysokich ocenach i wychodzi mi to bokiem taka gadanina... Ale teraz już wszyscy wiedzą, że masz wzorową i godną naśladowania rodzinę. Fascynuje mnie taka umiejętność "sprzedania się", też powinnam nauczyć się tak chwalić, a daleko zajdę. Przynajmniej wiem już jakiej umiejętności mi brakuje - dzięki, chyba tego z tej rozmowy miałam się dzisiaj nauczyć.

_________________
http://www.nemeste.wordpress.com
http://www.duchowoscosobista.wordpress.com


 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 5 lut 2015, o 17:24 
Napisałam wszystko zgodnie z prawdą i nie uważam prawdy za reklamę, tylko za faktyczne stany rzeczy, bez ubarwień i koloryzacji. Młodsza córka leci na miernych i trójach, dla niej szkoła to-> temat odfajkować, aby się nikt nie czepiał i nie było z tego konsekwencji prawnych. Na dywaniku dyrektorskim wylądowała w tym roku szkolnym 3 razy. Obieca poprawę na parę dni, a potem znowu to samo, aż do następnego dywanika. I co oni mają z nią z robić? Albo wyleci ze szkoły, albo kolejny dywanik i obie strony będą udawać, że się dogadały. To co szkoła robi dobrego? Tworzy pozory, że dbają o uczni, bo nie wytworzyła programu na tyle inspirującego, aby tych uczni zatrzymać. Moje dziecko nie jest wyjątkiem. W jej klasie jest tylko trzech uczni, którzy mają jako taką frekwencję, która nie razi w oczy. Reszta to notoryczni uciekinierzy. Wywalą wszystkich ze szkoły? Dzieciakom w to graj, ale szkole i oświacie już nie, jest to jednoznaczne z przyznaniem się do klęski- > program nauczania jest wadliwy. Na to nie mogą sobie pozwolić. Nadal trzeba utrzymywać pozory, że wszystko jest super zaplanowane i rozegrane, jak również jak ważną odgrywają rolę w kształtowaniu i wychowaniu młodego pokolenia.

Mój tekst nie uderzał w Twoją rolę wychowawczą, jako rodzica, nie znam Twojej sytuacji realnie. Opowiedziałam tylko w ogólnym zarysie, jak to u mnie wygląda w rodzinie.

==========

Wszyscy są zdolni i pojętni. Każdy ma ten potencjał w sobie. Każdy. Nawet ludzie przez innych uznawani za umysłowo chorych.

Bóg dał na starcie wszystko to, co potrzebne w rozwoju, nie można tych darów odrzucać pod przykrywką wpięcia się i dopasowania w struktury, które wymyśliły jakieś absurdalne priorytety. Albo walczymy o rodzinę od podstaw i nie naginamy się do tego, co jej ewidentnie szkodzi (tworząc silne indywidualności), albo dajemy się głaskać pod włos (choć we wnętrzu narasta opór), bo tak należy, bo tego od nas wymagają, aby nas docenić i zaakceptować w strukturze: dać laurki, nagrody, pochwały, poszanowanie itd...Jeśli odstajemy- lądujemy poza nawias, jako jednostki niegodne uwagi.
Jeśli rodzina współpracuje ze sobą, bez względu na to, jak trudne są relacje względem otoczenia, wszystko z czasem się samo układa.
---
Pies też szybciej rozwija się i uczy, gdy biega bez smyczy swobodnie, a nie noga przy nodze u boku swego właściciela. I jaką mamy teraz sytuację. Struktury prawne coraz bardziej nakazują psom zaciskać pętle. Kary, mandaty, straszenia, kolegia...bo pies nie może pobrykać wolno, nawet w lesie. "Czipujcie swoje zwierzęta, szybciej odnajdziecie" i takie inne bzdury....aby nas i zwierzęta zniewolić, ubezwłasnowolnić na każdym poziomie życia.

-------------
"niech się zajmą ludzie, którzy mają na to czas"...i tak się dzieje. Przypadkowi ludzie decydują za nas o nas.


  
 
PostNapisane: 5 lut 2015, o 18:06 
Szaman
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 mar 2012, o 23:31
Posty: 2260
Podziękowań: 1200
aster napisał(a):
Młodsza córka leci na miernych i trójach, dla niej szkoła to-> temat odfajkować, aby się nikt nie czepiał i nie było z tego konsekwencji prawnych.

Córka robi to co chce, a gdzie w tym wszystkim są rodzice? Od tego trzeba zacząć. Skoro rodzice się nie czepiają, nie wymagają, to po co się starać?

aster napisał(a):
Na dywaniku dyrektorskim wylądowała w tym roku szkolnym 3 razy. Obieca poprawę na parę dni, a potem znowu to samo, aż do następnego dywanika. I co oni mają z nią z robić? Albo wyleci ze szkoły, albo kolejny dywanik i obie strony będą udawać, że się dogadały.

A może co Ty masz z nią zrobić? Rozumiem, że Tobie na wykształceniu nie zależy, córka biorąc przykład z Ciebie uważa tak samo. Cóż jeżeli w domu jest krytykowany program nauczania, szkoła, nauczyciele, to dziecko na pewno nie będzie chętnie uczęszczać na lekcje, bo niby po co, skoro rodzice mówią, że nie warto... Tylko, że co zrobi bez matury? Tak, wiem w Twoim rozumieniu będzie wolna, ale czy jej samej w stu procentach będzie to odpowiadać? Może przez jakiś czas, a później już nie i wtedy będzie mieć pretensje, nie tyle co do siebie samej, tylko przede wszystkim do rodziców, do Ciebie, że nie wpłynęłaś na nią, że pozwoliłaś zawalić szkołę...

aster napisał(a):
To co szkoła robi dobrego? Tworzy pozory, że dbają o uczni, bo nie wytworzyła programu na tyle inspirującego, aby tych uczni zatrzymać.

Bardzo wiele robi dobrego. Być może, Ty nie jesteś przekonana do tej instytucji, masz jej wiele do zarzucenia, ale gdyby nie szkoła, tak jak napisała wcześniej Ewelina byłoby pełno analfabetów, a zakłady poprawcze, czy więzienia pękałyby w szwach. Fakt program jest z góry narzucony, w szkołach uczą wielu niepotrzebnych informacji, ale jeżeli komuś się to nie podoba, proszę bardzo dodatkowo może samodzielnie uczyć własne dziecko - według własnych przekonań i poglądów albo zapisać go na inne zajęcia. Przecież, to nie jest zabronione.
Wracając, nie zgodzę się również tym co napisałaś wcześniej, że wystarczy wyjść z domu, aby stworzyć relacje. Jakie relacje się pytam? Myślisz, że dziecko siedmio, czy dwunastoletnie jest w stanie samo ocenić zagrożenie wynikające na przykład z rozmowy z lumpem, czy z obcym facetem? Nie jest! Dziecko jest bezbronne, ufne i wysyłając je samo, aby szło i zawierało znajomości można je wpakować w poważne niebezpieczeństwo...
W szkole ma kontakt z rówieśnikami, uczy się współpracy, poznaje zasady obowiązujące w społeczeństwie, uczy się konsekwencji własnych zachowań itp itd.
Obowiązek uczęszczania do szkoły obowiązuje do 18 roku życia, a później droga wolna, robisz co chcesz, bierzesz odpowiedzialność sam za siebie. Do 18 roku życia, odpowiedzialni za dziecko są RODZICE.

aster napisał(a):
Moje dziecko nie jest wyjątkiem. W jej klasie jest tylko trzech uczni, którzy mają jako taką frekwencję, która nie razi w oczy. Reszta to notoryczni uciekinierzy. Wywalą wszystkich ze szkoły?

Ja bym się tym faktem nie cieszyła, a wręcz przeciwnie - byłabym przerażona.
Twoje dziecko raz, że realizuje Twoje poglądy, nie chodzi do szkoły, bo nie czuje nacisku z Twojej, czy w ogóle ze strony rodziców, a po drugie - dostosowuje się do grupy. Skoro większość stanowią Ci co nie chodzą, ona nie chce być od nich gorsza, może w tej grupie są koleżanki, koledzy, których lubi i przez to woli trzymać z nimi, niż wychodzić na prymuskę i zadawać się z mniejszością.

aster napisał(a):
Dzieciakom w to graj, ale szkole i oświacie już nie, jest to jednoznaczne z przyznaniem się do klęski- > program nauczania jest wadliwy. Na to nie mogą sobie pozwolić. Nadal trzeba utrzymywać pozory, że wszystko jest super zaplanowane i rozegrane, jak również jak ważną odgrywają rolę w kształtowaniu i wychowaniu młodego pokolenia.

To nie jest jednoznaczne. Równie dobrze szkoła mogłaby ich wywalić, co za problem, ale raz, że szkoła powinna współpracować z rodzicami, którzy biorą pełną odpowiedzialność za swoje dzieci i mają je wychowywać, a dwa, że zaraz mieliby na głowię kontrole, kuratorium itp. Warto także wziąć pod uwagę sam fakt, że próbują rozmawiać, wpłynąć jakoś na uczniów, dotrzeć do rodziców, bo nie chcą psuć tym dzieciom przyszłości...
Każdy kto uczy w szkole, ma świadomość, że program nie jest dobry, ale co ma zrobić, iść pod sejm i protestować, czy od razu skazać się na śmierć głodową?

_________________
Wróżby walentynkowe, portrety, afirmacje, zapraszam na: http://drogadoszczescia.cba.pl


 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 5 lut 2015, o 18:17 
Oświecony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 3 cze 2012, o 16:16
Posty: 1132
Podziękowań: 363
Przeraża mnie fakt: "Rodzę dziecko i oczekuję, że szkoła mi je wychowa tylko uwaga!! Koniecznie na moich zasadach". Wybacz Aster ale to jest Twoja wina nikogo innego. To w Twoim interesie jest by córka chodziła do szkoły i się uczyła, szkoła jest dodatkowym miejsce, która ma wpływ na dziecko.

Moje dziecko chodzi do szkoły, ma bardzo fajne oceny - wie, że ma chodzić i ma się uczyć i nie eliminuje to wolności...


 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 5 lut 2015, o 23:41 
Asia

Ja to ujmę inaczej, gdybym miała ponownie 20 lat:
„Rodzę dziecko i jestem przerażona tym, że szkoła i państwo uzurpuje sobie prawo, do rozporządzania moim dzieckiem wedle własnych pomysłów i fanaberii, uważając, że jako system lepiej je wychowa niż ja. Jestem przerażona, że zabiera mi je pod przymusem na 8 godzin, robi mu pranie mózgu, gdy tymczasem moje dziecko bez strachu nauczy się tego samego w 3 godziny, narzucając własne tempo, taktując naukę jak zabawę, a nie przymus”.

Moje dziecko, to nie jest mój interes, ani moja inwestycja, ani instytucja spełniająca moje żądania i wymagania. Moje dziecko wie lepiej ode mnie, co je uszczęśliwia, a co nie, gdyż ja nie jestem ani w jej głowie, ani w jej sercu, mogę tylko cierpliwie poczekać, że mi dobrowolnie powie, co ma w jednym i drugim.


  
 
PostNapisane: 6 lut 2015, o 00:09 
Irisa

Wg Ciebie mam być po stronie systemu, czy po stronie mojego dziecka? Mam ją sprzedać, aby system przemielił jej indywidualne potrzeby na papkę, ponieważ jest to odgórnie ustalone, bo to jest karalne, jeśli nie poddam jej obróbce, ociosaniu?


Co rozumiesz pod słowami, córka robi, to co chce? Tak sobie wydedukowałaś, na postawie mojego tekstu, tak? ;) Jeśli ma gdzieś systemy szkolne, to oznacza, że wszystko ma gdzieś, niczym się nie interesuje, nic ją nie obchodzi i biega samopas? W dedukcji poszłaś na łatwiznę, bo tak najszybciej ogarnąć całokształt sprawy. :) Ani ja, ani jej ojciec, nie jesteśmy od czepiania się, aby dopasowała się na siłę do ogółu (jeśli jest to sprzeczne z jej wewnętrznymi potrzebami, na dany czas), tylko od pomagania jej kształtować własną osobowość, krystalizować marzenia, pasje, aby wyrosła na dobrego człowieka, a nie wykształconego (bo tylko taki sobie dobrze płatną pracę znajdzie, w tym globalnym wyścigu szczurów). Ile dzieci nie jest przygotowanych emocjonalnie do żłobka, przedszkola, a rodzice i państwo na siłę ciągną, bo praca i mamona ważniejsze niż dziecko? Mało takich przypadków jest na co dzień?

Zależy nam na wykształceniu naszego dziecka, ale wykształcenie to nie jest cyrograf ze szkoły i jakaś tam pieczątka. Wykształcenie mogą zapewnić rodzice we własnym zakresie. Biblioteki i księgarnie uginają się od nadmiaru wiedzy, wszystkiego aż nadto, a i nam w domu jej nie brakuje, od Konfucjusza po nasze czasy. Nie widzę problemu. Wszystkie książki do języków, z klasyki światowej, chemiczne, matematyczne itd…ma w zasięgu ręki, tylko przejść z pokoju do pokoju. Dlaczego jakiś magister (obcy człowiek) uważa, że inżynier (swój człowiek- matka) nie da rady nauczyć własnego dziecka i zrobi to za niego lepiej, z większym sercem i zaangażowaniem, nie wstawiając przy tym ocen? Osobiście znam wielu ludzi po zawodówkach, którzy w pewnych dziedzinach wiedzy nie jednego magistra/inżyniera zagną, który odbębnił studia na gotowcach. To nie są poważne argumenty, że tylko szkoła wykształci. To jest nieprawda. Kształci zasięg do informacji, zasięg do ksiąg, materiałów porównawczych, rozmowa człowieka z człowiekiem bez cenzuranta, a nie nauczyciel, uzależniony od wytyczonych odgórnie programów unijnych, na których brudne łapy trzymają globaliści, aby nasze dzieci zaprogramowane były na niewolników w ich wizji świata, wdrażały się w ich przyszłość, a nie w swoją własną.

Co rozumiesz pod słowem przyszłość? Jak ona będzie wyglądać wg Ciebie? Masz wizję własnej przyszłości?- czy jest taka standardowa: praca, płaca, dobrze się ustawić, aby lekko było?

Nie krytykowaliśmy przy dziecku sposobów nauczania (to tylko Twoje dywagacje na potrzeby tematu), zrobiło tę krytykę we własnym zakresie. Mamy dziecko ukarać za samodzielne myślenie i własne wnioski? Uważasz, że jest to w porządku wedle prawideł o wolnej woli? Fajnie się pisze o wolnej woli (świetlanych ideach) czysto teoretycznie, jednocześnie ją bezwzględnie łamiąc, jak skazańca w dybach, bo trzeba wymagać, wymagać….i wymagać….i tak bez końca. Dziecko jest dorosłe i znowu wpada w tryb wymagań, przymusów…zakazów, nakazów…Potem zachowuje się identycznie względem otoczenia, a apetyt na wymagania rośnie, wraz z jedzeniem. Z czasem już nie może i nie potrafi funkcjonować bez wymagań, więc będzie łamać wolę następnych pokoleń, bo tak go nauczono, tak go zaprogramowano. Z każdej programacji ciężko się wychodzi, tak jak z alkoholizmu. To tytaniczna praca, aby kogoś odprogramować.

Nie każdy musi być wykształcony, jeśli nie ma ku temu parcia, a ma inne pomysły na życie. Ilu znasz ludzi bez wykształcenia, po podstawówkach, zawodówkach, którzy mają prężne firmy i zatrudniają magistrów pęczkami?

Właśnie, to mnie ciekawi. Co moje dziecko zrobi bez matury, Twoim zdaniem? Puść wodze fantazji, bo ja wiem co zrobi, ale chętnie poczytam Twoje pomysły na jej przyszłość. :D

Z chwilą, gdy dziecko opanuje alfabet, z automatu przestaje być analfabetą, bo złoży sobie samodzielnie każde słowo. Chyba to nie jest wysiłek ponad miarę każdego rodzica, aby tego alfabetu nauczyło. Wystarczy poczytać literaturę, jak to bywało dawniej, gdy dziecko opanowało alfabet- dorwało jedną książkę we wsi/osadzie, cytując ją po roku na pamięć.

Do tej pory na świecie są ludy niecywilizowane, niewykształcone, analfabeci, którzy żyją w zgodzie z naturą i nie przejmują się szkołami, licencjatami, doktoratami, matematyką, chemią itd…żyją i mają się dobrze. Wielu z nich nawet w ręku nie miało pieniążka. Czy jako ludzie są gorsi od cywilizowanych, bo mają mniej dóbr, mniej wiedzy o świecie? Może to nie jest im potrzebne do szczęścia i codziennego funkcjonowania. Jakoś nikt ich nie wsadza do więzienia z braku edukacji.

Socjologa wydała do tej pory sporo prac naukowych, że życie poza cywilizacją, nie ma nic wspólnego ze zjawiskami przestępczymi, ani brakiem wykształcenia, tylko bieda wokół której „gniazdo zepsucia” wije się, gdzie mamona w dużych ilościach się kręci, wyzyskując biedotę. Jakoś nikt naszych wyedukowanych na systemie polityków do więzień nie wsadza, choć nie takie wały szyją.

Skoro dla jednych szkoła nie jest dobrym pomysłem, a dla drugich jest pomysłem udanym, może najwyższa pora, aby ustanowiono wolny wybór dla rodziców i dla dzieci, każdemu wg potrzeb.

Zorientowałam się w tym zakresie i nie jest jak piszesz, że jest wybór. Podstawówkę i gimnazjum musi zaliczyć każde dziecko trybem państwowym, bez wyjątku, inaczej są poważne, karne konsekwencje. I to nie są żarty. Dopiero liceum, czy technikum może być prywatne, ale i tak do 18 roku życia, dziecko przymuszone jest do nauki.

Prawo oświatowe, proszę:

„Do przedszkola uczęszczają dzieci w wieku od 3 do 6 roku życia, a w szczególnych przypadkach od 2,5 roku Dzieci 5-letnie i 6-letnie są objęte obowiązkowym wychowaniem przedszkolnym. Oddziały do których uczęszczają dzieci 5 i 6-letnie nazywane są zwyczajowo „zerówkami”.

A ten artykuł jest od niedawna:

„Obowiązujący w Polsce artykuł 70 Konstytucji RP stanowi, że: każdy ma prawo do nauki, nauka do 18. roku życia jest obowiązkowa”

Jeśli szkoła wystosuje wniosek, że 17- to letnie dziecko nie chodzi do szkoły (bez względu, czy szkoła prywatna, czy państwowa), rodzice otrzymują kary sądowne i nie tylko. Sąd może wystosować wniosek o odebraniu dziecka. Po 18- roku prawo nie ma mocy. To tyle względem najnowszych regulacji prawnych.

Za mojej młodości, takich przepisów nie było, można było edukację zakończyć na podstawówce, a nawet i nie, bo byli i tacy, co dobrnęli do 7 klasy. Nikt nikogo nie karał, zatem rygor wzrósł, a nie zmalał, wraz z postępem.

A dodatkowe zajęcia, jak piszesz ( w ramach uzupełniaczy) to zabrany dodatkowo czas dziecku. To nie cyborg, że będzie funkcjonowało w szkole i po szkole w świecie tylko nauczania. Jeśli ktoś chce mieć cyborga w domu, to też nie problem, jego sprawa.

Nie napisałam, że dziecko ma wychodzić sobie samodzielnie bez kontroli, użyłam metafory, że świat nie zaczyna się i nie kończy na czterech ścianach domu, z dzieckiem można wyjść wszędzie, gdzie się ma tylko ochotę. Bogu dzięki jeszcze nam tras nie wyznaczają, od punktu a do b, gdzie się poruszać i w jakich kierunkach. Napisałam coś luźno o moim mężu, a Ty ukierunkowałaś to na dziecko i ubrałaś w ideologię.
---
Napisałaś, ze byłabyś przerażona, ok. Masz prawo do przerażenia, ale to, że ja nie jestem przerażona stanowi dla Ciebie problem? ;) Nie potrafisz się z tym pogodzić, że ktoś może funkcjonować inaczej? Mieć inne spojrzenie na całokształt życia swoich dziadków, rodziców, dzieci i wnuków? Mieć inny stosunek do historii, wiary, wolności człowieczej?

Jak to mówi się, żadna praca nie hańbi, każdy się może przebranżowić, zmienić kierunek w dowolny momencie swojego życia. Nikt na nic nie jest skazany za życia i na wieczność. Nie sądzę, aby ktoś w Polsce z głodu umarł. Jeśli tak, to tylko na własne życzenia. Jest olbrzymia nadprodukcja, jedzenie wyrzuca się do śmietników całymi kontenerami. Unia i globaliści dbają, aby wszystko się marnowało, bo nie przeforsują swoich własnych interesów. Rolnicy są zmuszani krowom zawiązywać wymiona (z czego sarkastycznie się śmieją, będąc ubezwłasnowolnieni przez przepisy), bo polskie krowy dają za dużo mleka, taki paradoks, ale jak najbardziej w mocy unijnego prawa i wysokie kary za nadprodukcję trzeba zapłacić.

Albo z Bogiem i dzieckiem, albo z systemem, trzeba wybrać. Jedną nogą tu, drugą tam, to nie jest wybór. Nie można służyć dwóm panom, a ja Jezusowi wierzę, że w tej kwestii głupot nie głosił.;)


  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 6 lut 2015, o 10:46 
Guru
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 sie 2012, o 18:30
Posty: 1291
Podziękowań: 552
Ok, w takim razie pytanko: CO konkretnie robisz, żeby to prawo w Polsce zmienić? To które Ci nie odpowiada?
Rozumiem, że forum jest od tego, żeby się wypowiadać, ale samo gadanie nie zmieni nic. Sam bunt też nie, jeszcze trzeba pociągnąć tłum, który pójdzie za Tobą.. Jeden mądry człowiek nic nie zdziała z bandą wieśniaków z grabiami... Oni okażą się silniejsi, bo jest ich więcej i mają grabie. Więc?

_________________
http://www.nemeste.wordpress.com
http://www.duchowoscosobista.wordpress.com


 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 6 lut 2015, o 12:10 
Oświecony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 3 cze 2012, o 16:16
Posty: 1132
Podziękowań: 363
aster napisał(a):
Asia

Ja to ujmę inaczej, gdybym miała ponownie 20 lat:
„Rodzę dziecko i jestem przerażona tym, że szkoła i państwo uzurpuje sobie prawo, do rozporządzania moim dzieckiem wedle własnych pomysłów i fanaberii, uważając, że jako system lepiej je wychowa niż ja. Jestem przerażona, że zabiera mi je pod przymusem na 8 godzin, robi mu pranie mózgu, gdy tymczasem moje dziecko bez strachu nauczy się tego samego w 3 godziny, narzucając własne tempo, taktując naukę jak zabawę, a nie przymus”.

Moje dziecko, to nie jest mój interes, ani moja inwestycja, ani instytucja spełniająca moje żądania i wymagania. Moje dziecko wie lepiej ode mnie, co je uszczęśliwia, a co nie, gdyż ja nie jestem ani w jej głowie, ani w jej sercu, mogę tylko cierpliwie poczekać, że mi dobrowolnie powie, co ma w jednym i drugim.


Toje dziecko chce wsadzić nóż w plecy koleżance, która ją wkurzyła, a Ty jej pozwól - będzie dzięki temu wolna :-D koniecznie miej pretensje do systemu, że ją zamknęli za to :-D
Mylisz pojęcia. To w Twoim interesie jest żeby dziecko umiało odrzucać co jest dobre, a co złe i umiało w późniejszym czasie zweryfikować czy nauka co jej dała czy nie. Wolność nie znaczy "robię co mi się podoba"


 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 6 lut 2015, o 19:16 
Ewelina

Ludzi, którzy myślą podobnie jak ja, jest coraz więcej, Świadomość społeczna się poszerza. Najpierw należy zacząć od zepsutej głowy.
-----
Popieram wszystkie programy społeczne, pozarządowe, które chcą odciąć Polaków od zniewalających programów globalistów, na czysto polskie- powrót do suwerenności państwa, oderwanie od Uni, powrót do referendum, powrót do wolnego słowa. Tak jak zrobiła to Islandia. Gdy się to stanie, będzie szansa na programy naprawcze. Jeśli nie, pętla zniewolenia narodów będzie się zaciskać coraz mocniej. Jedynym konstruktywnym wyjściem na rozwój duchowy i na porozumienie z Bogiem będzie wyjście poza system, jako ostateczny wybór.

Asia
======

Droga oświecona. Nie ogarniam Twojej „ płaskości” dedukcji, serio. :) Operujesz niepoważnymi argumentami. Próbujesz obronić ten lucyferiański system, degradujący wszelkie wartości duchowe, porównaniami typu: „nóż w plecach koleżanki”. To dziecinada i niepoważne traktowanie rozmówcy. To szkoła uczy, co jest dobre, co złe (jakim programem przedmiotowym?), czy najbliżsi sercu dziecka, zakorzeniający wiarę w Boga i zwykłą ludzką przyzwoitość? Rodzice zapewniają korzenie, zapewniają źródło- tak stoi w prawidłach stworzenia od początku świata i tak stać będzie do jego końca.

Ile razy mam napisać, że dziecko nie jest moim interesem (produktem wymiennym czy sprzedajnym), jest stworzeniem bożym i tak je należy traktować. Oczywiście, że to tylko i wyłącznie moje zadanie, a nie szkoły (szkoła je szybciej zdeprawuje i otoczenie, niż ja), żeby dziecko wyrosło na dobrego człowieka, szanowało prawo boże, które nie jest dziełem przypadku. Ja Tobie nie odmawiam „interesów rodzinnych”, kto za co się sprzeda i w jakich okolicznościach oraz z jakich powodów podpisze cyrograf z diabłem lub Mamonem. Prawo wolnej woli nadal obowiązuje i to nie czysto teoretycznie, tylko na wszystkich płaszczyznach energetycznych. Jeśli uważasz, że Twoje dziecko bez szkoły nie będzie pełnowartościowym człowiekiem, to ok, Twoja sprawa. Moje dziecko samo odrzuciło, co jest złe, a ja (mój mąż i rodzina) wedle naszej pokoleniowej wiedzy i doświadczeń uznajemy ten wybór, gdyż uważamy, że intuicyjnie wybrała to co słuszne, pomimo, że nie posiada takiego potencjału wiedzy i doświadczeń życiowych, jak my. Prawo do wyboru jest wolnością. Tam gdzie nie ma wyboru, nie ma wolności.

Z konwencji genewskiej o wolności człowieka:

„Prawo jednego człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się prawo drugiego”.

Uważasz, ze jesteś mądrzejsza od najtęższych głów tego świata, którzy taki cytat uznali za najbardziej prawidłowy?


  
 
Ten temat jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.

cron

Przyjaciele: dobrysennik.pl
Centrum pobierania

Witaj na Naszym forum o tematyce - rozwój osobisty i duchowy. Porozmawiasz tutaj z użytkownikami na tematy niezwykłe. Warto również sprawdzić aktualny horoskop na cały rok 2013 razem z przesłaniem anielskim dla każdego znaku zodiaku! Oprócz tego nasi użytkownicy pomogą zinterpretować twój sen oraz zagłębią Cię w tematykę rozwoju osobistego, spraw związanych z duchowością, jak i również ezoteryką. Sprawdzisz także znaczenie snu w naszym własnym senniku online, w którym podyskutujesz z użytkownikami.
Regulamin, polityka prywatności i kontakt
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group | phpBB SEO | Spolszczenie: phpbb3.pl
Copyright © 2012 by WrotaRozwoju.PL