Ciemna strona reiki

Gaja, żadna rzeźnia. To była sama przyjemność, zwłaszcza dzięki prowadzącemu. I umożliwiało to wiele ciekawszych dyskusji toteż praktyk.
Przychodziłam potem jeszcze jako "gość" kilka razy na owe kursy dla zwyczajnej przyjemności. Grupa się zresztą tak polubiła, że do teraz organizują na własną rękę spotkania w tym samym gronie co jakiś czas.

Myślę że już dawno się tam znalazła.

Uff

Co do kart tarota rozkładów wróżbitów jest ich wiele fakt każdy coś ma bo pracuje z klientami i nie zawsze jest szansa na oczyszczenie się.sama pracuje z tarotem więc znam tą energie.

Natomiast co do reiki to ja mam inne pytanie jak trafić do tego właściwego mistrza,aby faktycznie wprowadził,a nie wyciągnął kupę kasy i sprowadził "syf" po inicjacji.Jak wy rozpoznaliście swojego senseja.

Vadis, myślę że to kwestia znajomości. Popytaj ludzi, znajomych, po takich kursach. Możesz też poszukać po forach różnych opinii. Ale może być też tak, że pomimo dobrych opinii ktos się nie okaże zadowalający. Jeśli nie, i będziesz miała potrzebę szukania dalej, zawsze można drugi raz przerobić kurs, u innej osoby, i odczuć czy jest różnica.

Nie sądzę, by kilka inicjacji było dobrym pomysłem...

No właśnie wystarczy jedna inicjajcja czy kilka jak to jest jestem w energiach zupełnym laikiem uczę się tak na dobrą sprawę więc stąd moje wszystkie pytania.

Jeśli się pracuje z klientem to podstawą jest umiejętność oczyszczania się, zabezpieczania itd, można bez problemu się oczyścić tylko trzeba wiedzieć jak. I jeśli ktoś fachowo do tego podchodzi to nie ma z tym problemu.



Zgadzam się , bezsprzecznie.



Poczta pantoflowa plus dać komuś go do sprawdzenia. i własna intuicja.

Dlatego podkreśliłam, że gdyby miała taką potrzebę. Mam przyjaciółkę która stwierdziła ze jej pierwsza Mistrzyni nie była nią z powołania, tylko dla biznesu. Jednym słowem nakreśliła trzecie oko i zniknęła. A więc przyjaciółka znalazła sobie nowego Mistrza, i uważa iż bardzo dobrze zrobiła, ponieważ dzięki drugiemu kursowi wyniosła prawdziwe wartości.
Żadna krzywda jej się nie działa, przy drugiej inicjacji widziała tylko więcej "kolorów".

Ja też przejechałem się na Reiki. Miałem bardzo poważne problemy ze sobą. Pomógł mi dopiero mój nauczyciel naturoterapii i psychotroniki. Sam nie dałem sobie rady.
Rozmawiałem z nim o Reiki i powiedział, że dwie osoby w Polsce robią to bezpiecznie: Królicka i Biernacki. Te, które kojarzy pewnie. Może są i inne, pewnie tak, ale większość to mam wrażenie zdecydowanie ludzie niebezpieczni.
Mam wrażenie, że reikowy szał już się skończył.
Gdzie tkwi problem? Obserwując siebie stwierdzam, że nie tylko w tych, którzy to propagują. Dlaczego po pierwsze słuchacz tego, co mówią ludzie a nie pytasz się samego siebie? I dlaczego wierzysz, że weekendowe inicjacje uczynią z ciebie uzdrowiciela?
Jesteśmy uwarunkowani religijnie również i nie odrzuciliśmy często myślenia katolickiego o cudach i cudownych namaszczeniach. Gość, który mnie inicjował na Reiki słuchał "przyjdź Duchu Święty" (boskie namaszczenie za 250 czy 300 zł).
Uzdrawianie np. w hunie jest rzemiosłem, tego uczy się człowiek jak malarstwa, mechaniki pojazdowej, jak medycyny akademickiej. Jeżeli chcesz iść inną drogą, to sam stwarzasz sobie problemy.
Potrzeba podejścia poprzez doświadczenie i zostawienia naiwnej wiary w cuda.
W ogóle ezoteryka w Polsce jak zauważyłem ufundowana jest na chrześcijańskich podstawach. Ludzie z chrześcijańską mentalnością sięgają po praktyki z energią, czakrami, medytacją itd. Nic dziwnego, że wychodzi z tego miszmasz, który potrafi przyjmować bardzo makabryczne formy.