Utwórz nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 27 ] 
Drukuj
Autor Wiadomość
PostNapisane: 19 paź 2013, o 07:48 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 paź 2013, o 19:07
Posty: 9
Podziękowań: 11
Do Daniela11:

Na forach tego typu często pojawiają się ludzie z problemami. Żaden wstyd mieć problem - psychologiczny czy egzystencjalny. To, co piszesz i jak piszesz potwierdza, że ty również nie jesteś od różnorakich problemów wolny. Tak więc ludzie miewają problemy. Szkopuł w tym, że niektórzy wychodzą z nimi na zewnątrz, opowiadając o nich szeroko, ale w taki sposób, że nie do końca chcą się do nich przyznać. Co więcej, można odnieść wrażenie, że z pewnych swoich problemów czynią wręcz cnotę (np. alkoholizowanie się, palenie marihuany, nieopowiedzialność). Uwidacznia się tutaj coś, co psychologia nazywa mechanizmami obronnymi. I kolejna rzecz charakterystyczna: pouczają i obrażają innych, wydają jednoznaczne sądy, wchodząc w buty ekspertów od wszystkiego. Trudno się z takimi osobami porozumieć, gdyż są przekonane, że są wyjątkowe, obdarzone nieprzeciętnymi zdolnościami i wiedzą nie z tej Ziemi, a inni, cóż, to tylko tępa biomasa niezdolna pojąć podstawowych spraw, tym bardziej ich geniuszu. Król jednak jest nagi. Wiesz, co chcę powiedzieć? Dobrze jest sobie uświadomić, co się wie, a czego się nie wie, i że pod pewnymi względami inni wiedzą więcej od nas, a nie próbować odgrywać rolę, która nas zwyczajnie przerasta. Inaczej człowiek nie będzie się niczego uczył, tylko utknie w miejscu, w którym rządzą pycha wespół z ignorancją. Dlaczego zestawiłem twoje wypowiedzi? Chciałem, używając twoich słów, pokazać wspomnianą nagość, także tobie. Masz swój potencjał, ale również masę problemów, które wymagają przepracowania, a nie zamiatania pod dywan, czy rzutowania na innych. Nie panujesz nad emocjami; przejawiasz niedojrzałe zachowania (nie wszystkie dadzą się usprawiedliwić wiekiem); wypowiadasz się krzywdząco o innych; starasz się za pomocą różnych narcystycznych określeń stworzyć fałszywe wrażenie, że jesteś kimś ponadprzeciętnym (jedyne, co uzyskujesz, to efekt komiczny); masz duży kłopot z wyrażaniem się (gramatyka, stylistyka) i argumentowaniem; stronisz od racjonalnego uzasadnienia swoich labilnych racji, zamiast tego wybierasz słowotok; poruszasz tematy, o których nie masz za bardzo pojęcia, czasem wzięte z sufitu, nie podparte żadnymi dowodami, a proszony o ich jasne wyłożenie, stosujesz metodę ucieczkową, twierdząc dla przykładu, że nie ma sensu, byś to robił, bo my z „trzeciego wymiaru” nie zrozumiemy niezwykle rozwiniętej istoty, jaką w swoich oczach jesteś; posługujesz się ogólnikami, nie podajesz źródeł swoich twierdzeń, mylisz pojęcia, sam sobie zaprzeczasz… Danielu, można wyliczać i wyliczać. Czy ty naprawdę tego nie dostrzegasz? Może już pora przekłuć ten balon „wszechwiedzy i doskonałości”, stanąć przed lustrem i dokładnie (uczciwie) przyjrzeć się sobie. Jeśli wiem, gdzie nie domagam, mogę podjąć kroki, aby niekorzystny stan rzeczy zmienić. Pozdrawiam.


Ostatnio edytowano 19 paź 2013, o 11:23 przez searle, łącznie edytowano 2 razy

 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 19 paź 2013, o 11:18 
....................................


Ostatnio edytowano 14 gru 2013, o 15:59 przez Tycie kicie, łącznie edytowano 1 raz

  
 
PostNapisane: 19 paź 2013, o 16:03 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 paź 2013, o 19:07
Posty: 9
Podziękowań: 11
Do Tycie kicie:

Czytałem wspomnianą przez Ciebie książkę Lamy Olego kilka miesięcy temu. Lektura była dość przyjemna, jak to zwykle bywa w przypadku tekstów rzeczonego pana (w swojej bibliotece mam jeszcze kilka jego pozycji). Autor ciekawy, o barwnym życiorysie. I dość kontrowersyjny. Piszesz: „Bardzo mi się podoba, że są na świecie tacy buddyści jak Ole”. Przytoczmy zatem, dla kontrastu, niektóre z zarzutów, jakie wysuwają badacze poczynań duńskiego lamy pod jego adresem (na gruncie polskim czyni to m.in. Jacek Sieradzan): tworzenie pop-buddyzmu, mającego się oddalać od źródłowych przekazów; niejasność, wybiórczość i chaotyczność nauk; ekspresowe wtajemniczenia, bez pogłębionego wprowadzenia w etykę, filozofię i medytację; powierzchowne, często pełne błędów traktowanie faktów historycznych; niesprawiedliwa krytyka przedstawicieli innych szkół buddyzmu tybetańskiego, w tym mistrzów, z którymi wszedł w konflikt; zaangażowanie polityczne w kwestii XVII Karmapy; apodyktyczne przewodzenie własnej szkole; liberalne podejście do seksu, liczne romanse z uczennicami; agresywny stosunek do islamu itd. Lama Ole, jak widać, to też człowiek, „pełną gębą” można powiedzieć, a jego nauczanie, prowadzone za pomocą książek, mediów i podróży, choć niewątpliwie inspirujące, nie jest nieomylne ani „jedynie słuszne”, także w kwestii poruszanej w pozycji „O śmierci i odrodzeniu”. To, co w niej opisuje, nie jest powszechnie przyjmowane przez buddystów tybetańskich, nie mówiąc już o buddystach w ogóle. Myślę, że historyczny Budda miał nosa, że unikał wypowiadania się na tematy „post mortem”, sugerując, żeby się skupić na chwili obecnej i pracy nad sobą. Tylko na tej drodze, jak się wydaje, można uzyskać odpowiedzi na nurtujące ciekawski umysł pytania (niektóre z nich zostają unieważnione, okazując się koniec końców bezsensownymi), z podstawowym na czele: kim jestem?

Poniżej znajduje się zapis z blisko półtoragodzinnego panelu dyskusyjnego, który się odbył w Polsce w 2012 roku. Oprócz Lamy Olego, biorą w nim udział Wojciech Eichelberger i prof. Cezary Szczylik.



PS Lubię Olego, ale go nie idealizuję. Uważam, że czymś zdrowym jest zachowanie przyjaznego, a jednocześnie krytycznego podejścia.


 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 19 paź 2013, o 16:18 
Administrator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 sie 2012, o 18:30
Posty: 1634
Podziękowań: 599
Tak... przeczytałam wszystko. Tak się zastanawiam.. czy nie byłoby lepiej, gdyby ludzie byli wolni od religii? Wierzący, acz niereligijni - jak to mówi Osho. Poczytaj Osho, spodoba Ci się :)
Wybierz tytuł, który najbardziej na tą chwilę czujesz i poczytaj co on ma do powiedzenia. W każdym swoim wykładzie mówi coś na ten temat i z początku jest to dość kontrowersyjne, aczkolwiek po przemyśleniu bardzo spójne.

W tych cytatach, które umieściłeś Tycie Kicie jest mnóstwo agresji dla innych religii i nie ma znaczenia czy pisze to katolik czy żyd lub może buddysta - dla mnie zachowują się podobnie. Po latach rozmyślań nad religiami, która z nich może być prawdziwa, doszłam do wniosku, że każda i jednocześnie żadna... Czy to zasady buddyzmy czy przykazania, wszystko jest podobne i mówi o tym samym w odmiennym ujęciu. Przykład: "Nie zabijaj". W buddyzmie również jest taka zasada, aby nie zabijać innych istot, mniejsza z jakiego powodu. Różnica polega na tym, że chrześcijanie zabijają zwierzęta, bo samowolnie uznali, że chodzi o ludzi, a buddyści jedna szanują życie wszystkich istot. Pomijając fakty, że chcąc wykurzyć chrześcijan postawili na przemoc. Trochę się nie dziwię, bo po kiego grzyba księża się pchają, by głosić słowo boże tam, gdzie ich nie chcą, narzucają komuś swoją religię twierdząc, że to jedyna prawdziwa, a wszystkie inne be. Jaki to ma sens?

Dla mnie, żadna religia mogłaby nie istnieć. Jestem wolna, mam własne zasady, przestrzegam ich. Wierzę, że kradzież sprowadzi na mnie kradzież, że agresja w czyjąś stronę sprowadzi na mnie agresję ze strony innych, złe emocje przyniosą jeszcze więcej złych emocji. Nie jestem idealna, ale staram się być jak najczęściej w porządku w stosunku do innych, uważam, że nie mam prawa narzucać nikomu w co miałby wierzyć.

Czy religia to ściema? Tak i nie. Niektórzy nie potrafią żyć bez jakiejś wiary, gotowej sporządzonej papki podanej całym masom. Szkoda, że w tej papce często są konserwanty i trucizna, ale nie szkodzi, po co myśleć samodzielnie prawda? Wiele razy słyszę "nie wolno się zagłębiać w wiarę, bo na tym polega wiara" - kolejna blokada wymyślona przez religię, żeby żadna owieczka nie mogła się wyrwać.
Grzech? Religie wschodnie nazywają to karmą.

Sami wiecie w co macie wierzyć, wszyscy mamy własny umysł i NIKT Cię nie potępi, jeśli zaczniesz go używać do znalezienia własnych zasad moralnych. Chcesz zabijać? Poniesiesz konsekwencje na pewno. Nie wierzysz? Sprawdź, choć tego nie polecam.

Jeśli jesteście na tym forum, to coś już czujecie, może medytujecie, co daje Wam własne odczucia i czegoś się domyślacie, co może powodować pozytywne a co negatywne zmiany w Waszym życiu. Wybór należy do Was jak postępujecie TU i TERAZ. Nie wybór wiary, nie wybór religii, ale WŁASNYCH zasad moralności, niekrzywdzenia innych istot, ani przede wszystkim siebie! Krzywdząc innych krzywdzisz siebie, może jeszcze o tym nie wiesz, ale doczekasz momentu, kiedy zostanie Ci to ukazane, bądź poczujesz na swoim ciele, na własnych uczuciach o co w tym wszystkim chodzi.

Nie musisz wierzyć w to co mówię, zacznij to sprawdzać jak sceptyk, bez ślepej wiary. Bo nie ma nic gorszego jak tłum idący za kimś bezmyślnie, bez motywacji i zastanowienia się.


Do Daniela11:
Kiedy czytałam cytaty z Twoich postów spisane przez searle, zaczęłam się śmiać... Ale po chwili uznałam, że tu nie ma nic do śmiacia, bo to jest smutne, bardzo smutne... Spotkało Cię w życiu wiele negatywnych rzeczy, ale to nie jest powód, by powybijać wszystkich ludzi. Wiesz, że wolnej osoby nie da się zniewolić? Nawet zamknięta w więzieniu pozostanie wolna. Wolność to stan umysłu, tak samo jak szczęście. Ty liczysz na to, że ktoś COŚ zrobi, ale i tak to shejtujesz, skrytykujesz i zdeptasz całe staranie. Dlatego dla Ciebie nie warto się starać. Będąc taki, jaki jesteś przyciągasz więcej ludzi, którzy robią syf koło Ciebie. Powiem więcej: sam robisz syf wokół siebie. Kiedy będziesz czysty od odmóżdżaczy typu alkohol i narkotyki, zaczniesz pisać do rzeczy i całkiem na temat. Masz WSZYSTKO o czym można marzyć, a nawet w Twoim wieku ludzie nie śmią o tym marzyć. Ty tego nie doceniasz, ale może kiedyś jak to stracisz, docenisz ile miałeś, a zaraz potem znowu zaczniesz obwiniać wszystkich, tylko nie siebie za to co się stało. To będzie tylko Twoja wina.
Byłeś kiedyś szczęśliwy i czuły. Czym się różniło Twoje życie od obecnego? Znajdź te różnice i wprowadź w życie z powrotem. Masz prawo być szczęśliwy tutaj, na Ziemi i nie przejmować się rasami, żywiącymi się nami. Czy szczęśliwa świnia ganiająca po trawie i taplająca się w błocie myśli o tym, że służy za pożywienie dla ludzi? Nie. Żyje i cieszy się tym.

_________________
http://www.nemeste.wordpress.com
http://www.duchowoscosobista.wordpress.com


 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 19 paź 2013, o 18:31 
................................


Ostatnio edytowano 14 gru 2013, o 16:00 przez Tycie kicie, łącznie edytowano 1 raz

  
 
PostNapisane: 19 paź 2013, o 22:19 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 paź 2013, o 19:07
Posty: 9
Podziękowań: 11
Do Tycie kicie:

„Choć ktoś może pokonać w bitwie tysiąc razy po tysiąc ludzi, to najszlachetniejszym zwycięzcą jest ten, kto zwycięża samego siebie.” (Dhammapada 103).

Zastanawiam się, skąd tyle gniewu w takich „uduchowionych” wpisach. Skąd to ciągłe piętnowanie, szukanie kozłów ofiarnych, generalizowanie, ignorowanie faktów niezgodnych z raz przyjętą tezą? Islam – 100 procent zła (fałsz). Nazareńczyk nie ma nic do powiedzenia dobrym (czyli jakim?) ludziom (fałsz). Ludzie uczciwi (czyli jacy?) nie potrzebują praw (fałsz). Hitler nie był antychrześcijaninem (fałsz). Wschód jest mało religijny, a bardzo uduchowiony (fałsz). Duchowość to wiara bogom (fałsz). Hasła (plus zdjęcia) „godne” tabloidu, nie pogłębionej refleksji. Jeśli nie jest się zacietrzewionym, łatwiej dostrzec fakty, a dzisiaj, w dobie globalizacji, gdzie informacja jest na wyciągnięcie ręki, tym bardziej łatwo; choć aby pewne rzeczy przyswoić, trzeba włożyć trochę wysiłku i potu. To prawda, że niektórzy przedstawiciele różnych religii dopuszczali się i dopuszczają strasznych rzeczy w imię swojej wiary (nikt rozsądny nie będzie ich bronił), ale trzeba mieć dużo złej woli, żeby wrzucać wszystkich – dajmy na to muzułmanów i chrześcijan – do jednego worka i niemal ich przeklinać. Nie muszę podzielać ich wiary, żeby zauważyć, że coś tu nie halo. Pop-buddyzm, to taki buddyzm, który nie wywołuje zmiany w człowieku. Nie wystarczy w ekspresowym tempie przeczytać parę książek, czy przejść kilkudniowego odosobnienia, żeby stać się przebudzonym ekspertem. Pop-buddyzm to powierzchowność („szybko i byle jak”), czyli plastikowa duchowość, która poza rozbudowywaniem pychy i wznieceniem negatywnych emocji, nie przynosi nic dobrego. Zapytam Cię wprost: co Ci daje obcowanie z „treściami duchowymi”? jak się ono przekłada na Twoje codzienne życie? czy Twój umysł staje się spokojniejszy, a słowa i czyny bardziej wyważone? Jak godzisz duchowość ze swoim ideologicznym, wojowniczym przekazem? Jak godzisz ją z głoszeniem twierdzeń, które mijają się z prawdą? I na koniec, piszesz: „Oczywiście nie idealizuję nikogo”, a następnie pojawiają się idealizujące słowa: „Ideałem jest dla mnie tylko Czogjal Namkhai Norbu (No może jeszcze Sogjal Rinpocze i Tenzin Wangyal). On jest taki jakim prawdziwy mistrz być powinien”. Już nic nie rozumiem.

„Prawdziwie cudownym jest opanowanie umysłu, tak trudnego do okiełznania, zawsze prędkiego w chwytaniu wszystkiego, czego tylko zapragnie. Opanowany umysł przynosi szczęście” (Dhammapada 35).

PS Można mieć wiedzę niepełną bądź spaczoną.


 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 19 paź 2013, o 23:09 
............................................


Ostatnio edytowano 14 gru 2013, o 16:00 przez Tycie kicie, łącznie edytowano 1 raz

  
 
PostNapisane: 20 paź 2013, o 06:27 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 paź 2013, o 19:07
Posty: 9
Podziękowań: 11
Do Tycie kicie:

Powtórzę kilka pytań z poprzedniego swojego wpisu, na które nie otrzymałem odpowiedzi (już na nie nie liczę, sobie odpowiedz): „Zapytam Cię wprost: co Ci daje obcowanie z „treściami duchowymi”? jak się ono przekłada na Twoje codzienne życie? czy Twój umysł staje się spokojniejszy, a słowa i czyny bardziej wyważone? Jak godzisz duchowość ze swoim ideologicznym, wojowniczym przekazem? Jak godzisz ją z głoszeniem twierdzeń, które mijają się z prawdą?”

Egzegeza biblijnych sformułowań, osadzonych zawsze w szerszych kontekstach religijno-kulturowych, wymaga czegoś więcej niż ślizgania się po powierzchni. Wymaga zrozumienia. A czasem pewnego rodzaju przeżycia (niezależnie od wiary czy niewiary) i dopiero potem zrozumienia. Niekiedy zaś trzeba sięgnąć do oryginału, bo z przekładami bywa różnie. Aż tak.

Hitler i jego „stan wiary”. (Zachodzę w głowę, jaki cel miało przywołanie tutaj ustaszy. Pewnie dla zdjęć. Więcej zdjęć, dłuższy post. Tak, to "Fakt"). Krótko: Hitler przez długi czas rozgrywał kościół politycznie, co nie miało nic wspólnego z jego wiarą. (Albo chrześcijanin, albo ateista? Bardzo śmieszne). Zadaj sobie trud przestudiowania (tylko) dwóch pozycji (oczywiście wartościowych prac badawczych, przynajmniej w części poświęconych temu tematowi, jest więcej), które rozjaśnią Ci nieco sprawę (obie mam, zgadnij, czy czytałem): Michael Hessemann „Religia Hitlera” (Prószyński i S-ka), Nicholas Goodrick-Clarke „Okultystyczne źródła nazizmu” (Wydawnictwo Aletheia). „Zapukaj” także do Himmlera, innego czołowego nazisty. Ciekawe są fideistyczne podobieństwa i różnice między tymi dwoma antychrześcijanami. Na rynku polskim jest sporo wydawnictw o relacjach między narodowymi socjalistami a kościołem katolickim - do nich też warto zajrzeć. Internet to trochę za mało. Teksty mitomanów, bez warsztatu i kwalifikacji, lepiej sobie darować, inaczej, jeśli da im się bezkrytycznie wiarę (a niektórzy są na to, jak widać, niezwykle podatni), samemu się będzie wypowiadać kompromitujące sformułowania, zdradzające brak elementarnej wiedzy. Co do autorstwa „Mein Kampf”… Nie załamuj mnie do końca.

Wrzucasz do wpisów różne, czasem nieprzystające do siebie rzeczy, wymagające oddzielnych studiów i osobnego omówienia, i traktujesz je, (bardzo) delikatnie mówiąc, po łebkach. Wiesz, co z tego wychodzi? Podpowiem Ci: na pewno nie wiedza, na której deklaratywnie Ci zależy. Dlatego też kończę udzielanie się w tym wątku. Pozdrawiam.


 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 20 paź 2013, o 09:47 
.........................................


Ostatnio edytowano 14 gru 2013, o 16:00 przez Tycie kicie, łącznie edytowano 1 raz

  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 20 paź 2013, o 13:25 
Administrator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 sie 2012, o 18:30
Posty: 1634
Podziękowań: 599
Skoro negujesz całą religijność, to dlaczego pop-buddyzm jest dla Ciebie ok? Jak całość to całość...
Nie znam się na religiach aż tak dogłębnie, dostrzegam jedynie to co wg mnie jest nielogiczne i niespójne. Natomiast nie neguję wszystkich religii, bo innym może to potrzebne do życia, nie wiem. Nie rozumiem tego, ale nie wszystko muszę rozumieć. Nie ma jednej recepty dla wszystkich na religię ani na cokolwiek innego.

_________________
http://www.nemeste.wordpress.com
http://www.duchowoscosobista.wordpress.com


 Zobacz profil  
 
Odpowiedz w temacie


Przyjaciele: dobrysennik.pl
Centrum pobierania

Witaj na Naszym forum o tematyce - rozwój osobisty i duchowy. Porozmawiasz tutaj z użytkownikami na tematy niezwykłe. Warto również sprawdzić aktualny horoskop na cały rok 2013 razem z przesłaniem anielskim dla każdego znaku zodiaku! Oprócz tego nasi użytkownicy pomogą zinterpretować twój sen oraz zagłębią Cię w tematykę rozwoju osobistego, spraw związanych z duchowością, jak i również ezoteryką. Sprawdzisz także znaczenie snu w naszym własnym senniku online, w którym podyskutujesz z użytkownikami.
Regulamin, polityka prywatności i kontakt
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group | phpBB SEO | Spolszczenie: phpbb3.pl
Copyright © 2012 by WrotaRozwoju.PL