Niebezpieczeństwo tarota

Wróżby z kart tarota mogą nam pomóc w życiu, ale mogą również sprowadzić kłopoty.
Większość osób po wysłuchaniu interpretacji od wróżki wierzy w to, co mówią karty, ale nie zawsze mogą być to dobre nowiny. W każdym razie negatywny rozkład kart tarota nie jest wyrokiem! To tylko wróżba, a nie wyrok! Prawdopodobieństwo spełniania w dużej mierze zależy od tego, jak bardzo wierzysz w ową wróżbę!
Jeżeli znasz prawo przyciągania to wiesz, że myśli będą kreować twoją rzeczywistość, tak więc wiara w niebezpieczeństwo o jakim informuje nas tarot może okazać się dla nas zgubna. W dodatku wiele wróżek nie ma na celu pomagać ludziom, ale wyciągać od nich nie małe pieniądze. Dlatego decydując się na wizytę u wszelkich wróżek radzę zachować rozsądek.
Polecam również ciekawy wykład egzorcysty:

Kam, zgodzę się z tobą absolutnie, jeśli chodzi o NADINTERPRETACJĘ znaczeń kart, jak również o usilne przyciąganie do siebie negatywnych myśli po wizycie u wróżki, która to miała "wizję", że klientka wkrótce zostanie porzucona przez męża, okradziona przez najbliższą z przyjaciółek i w dodatku wpadnie pod nadjeżdżającą koparko-ładowarkę.
Ale tak na serio- sama interesuję się Tarotem, od długich zresztą lat.
A od niedawna, bo od grudnia jestem posiadaczką talii Ridera Waite`a i próbuję swoich sił w temacie wróżbiarstwa.
Lecz zanim zakupiłam moje karty, bardzo wiele czasu spędziłam na czytaniu o nich, oglądaniu takich właśnie wypowiedzi "znawców" i chciałam możliwie najwięcej dowiedzieć się o zagrożeniach, jakie wiążą się z samym choćby rozpoczęciem wróżbiarstwa.
Więc tak...
Wypowiedzi ludzi takich jak ten z przytoczonego przez ciebie filmiku również znam, nasłuchałam się tego pana, księdza Natanka również- proponuję załączyć link z ich wypowiedziami do wątków z humorem, ponieważ nie są to osoby, które miałyby obiektywne spojrzenie na zagadnienie. Absolutnie nie chcę nikogo obrażać, po prostu uważam, i na pewno wielu świadomie, obiektywnie postrzegających świat ludzi również podzieli moje zdanie, że postaci związane trwale z Kościołem mają w głowie pojęcia i poglądy z góry wymierzone przeciwko wszystkiemu i wszystkim, co wiąże się z tym, czego nie rozumieją.
I wbrew choćby swoim własnym wartościom, które głośno wypowiadają i powielają, są pozbawieni "miłosierdzia" dla wszystkiego co kontrowersyjne, nawet, jeśli nie do końca oznacza złe. Dla przykładu- tępienie odmienności seksualnych, subkulturowego wizerunku (kolczykowanie, czarne stroje, tatuaże itp.), muzyka metalowa i wiele, wiele innych.
Słuchałam wykładów księży na temat Tarota i powiem tak... jakie zaufanie można mieć do tego, co mówią kościelni celebryci, gdy mówią o rzeczach, które natychmiast nazywają dziełem Szatana, nie przyglądając się temu bliżej..??
Znam księdza, który jest wspaniałym człowiekiem prywatnie i słucha bardzo, ale to bardzo ciężkiej muzyki...samo jej słuchanie nie odebrało mu wiary i kontaktu z Bogiem. Znam też tarocistę, który ma spore uznanie i sprawdzalność swoich wróżb, jest człowiekiem bardzo wierzącym i zawsze przypomina mi o modlitwie, bym nie traciła kontaktu z Bogiem, bo właśnie w tym momencie karty mogą okazać się niebezpieczne. W jakimś sensie "ubezwłasnowalniają", wciągają, łatwo jest się w nich zatracić.
Proponuję, by o kartach wypowiadali się ludzie, którzy są obiektywni, nie rzucają we wszystko hasłami typu "Szatan!!!" i mogliby powiedzieć jak to jest w rzeczywistości.
Natomiast co do tematu- niebezpieczeństwo Tarota...
Pomijam kwestię brania do głowy tragizmów opowiadanych przez wróżki, ściąganie tym samym do siebie czarnych myśli oraz- nieodpowiedzialne potraktowanie klienta przez wróżkę, jeśli jest zbyt szczera i nie ma w sobie dość taktu w przekazywaniu złych informacji.
Niebezpieczeństwo istnieje również takie, że karty wciągają, fascynują i dają możliwości poznania odpowiedzi na mnóstwo pytań, trudno się od nich uwolnić... aż dochodzi do momentu, w którym to karty rządzą nami, a nie my kartami.
Trzeba być człowiekiem silnej wiary albo takim całkiem jej pozbawionym, by mieć dystans do kart.
Słyszałam o przypadkach, w których ktoś bardzo młody zabrał się za Tarota, dał się wciągnąć bez reszty, następnie śniły mu się potworne koszmary, miał omamy słuchowe i widział podczas seansu np. kapiącą z kart krew... moim zdaniem zakrawa to na opętanie, ale zajmowanie się kartami to właśnie coś takiego już na granicy... dotykamy tego, co niepojęte, sięgamy mocy, które są o wiele silniejsze od nas i mogą nas zgubić.
Dobrzy tarociści, z iluśletnim doświadczeniem, mają tak rozwinięta intuicję, że widzą zjawy, przeczuwają zdarzenia, niekiedy wyczuwają złe zamiary ludzi całkiem obcych z najbliższego otoczenia gdzieś w tłumie... po prostu mają wizje. Skąd one pochodzą..?
Nie mi osądzać, ale nie widzę potrzeby, by radzić się w tym zakresie księży, co do których z góry wiadomo, co powiedzą. Trening wróżbiarstwa to trening podświadomości, odkrywanie zamkniętych dotąd możliwości naszego umysłu, ćwiczenie intuicji, która nie zawsze jest czymś milusim i fajnym, bo chyba nie każdy chciałby mieć regularnie przeczucia, że tam gdzieś w zaułku za drzewem doszło kiedyś do morderstwa, śnić o zdarzeniu, w którym komuś dzieje się krzywda, ale nie znasz szczegółów i w żaden sposób nie możesz pomóc, albo nagle stracić możliwość wejścia do jakiegoś budynku, bo przekraczając jego próg czujesz ogrom emocji i energii, np. w szpitalu albo nawiedzonym domu- a nie czułbyś tego tak silnie, gdybyś nie trenował swojej intuicji i odczuć np. wróżąc z Tarota.
Jest również sporo osób, które posiadaja takie zdolności przeczuwania bez trenowania czegokolwiek, mają taki dar. Czy jest to sprawka Szatana..??
Inna sprawa- gdyby praca nad umysłem zawsze oznaczała ingerencję Szatana, jak mawiają księża wykładowcy o jodze, medytacji, pracy z czakrami, Tarocie- to byłoby tak samo w przypadku ćwiczeń kontroli snów (sen świadomy, o którym dyskutowaliśmy), hipnozy itd. Czyli to, co pomaga nam poznać samych siebie oznaczałoby działanie Szatana!!! ...nie pozostałoby nam nic innego, jak słuchać księży i uważać wszystko za jedno wielkie zło. Takie myślenie prowadzi do totalnego ciemnogrodu...
Spójrzmy na świat troszkę bardziej obiektywnie i miejmy trochę więcej wiary... choćby we własną wolę, jeśli nie w Boga.

Uważam, że do wszelkich wróżb należy podchodzić z dystansem!
Nie ważne, czy chodzi tutaj o karty klasyczne, tarota czy też inne metody wróżbiarstwa. Traktujmy je jedynie jako dobrą zabawę, gdyż również jestem zdania, że wszystko zależy tylko od nas! Radzę zaznajomić się z prawem przyciągania (który jest opisany na tym forum), a zrozumiecie jakie skutki może przynieść wiara w negatywne wróżby. Mimo, że lubię wróżyć, to i tak staram się nie pisać o problemach wyczytanych z kart.

Przykładowo, jeżeli ktoś otrzyma wróżbę z kart tarota, że w najbliższym czasie złamie nogę, to będzie żyć w takim przekonaniu i strachu do czasu, aż przytrafi mu się jakieś nieszczęście.

Dlatego jeżeli o mnie chodzi, to wolę swoją ulubioną talię kart anielskich "Świetlista siła aniołów", które dają jedynie pozytywne przesłania.

a ja złe informacje z wróżb traktuję jako sygnał aby im zapobiec, wiele może się dziać złego ale sztuka polega na tym aby do tego nie dopuścić np: jeżeli karty mówią że na mojej drodze pojawi się fałszywa osoba o np: zielonych oczach to mam to na uwadze i będę bardziej przezorna aby nie popełnić jakiegoś głupstwa i najpierw postaram się wyczuć jej intencje względem mojej osoby a nie od razy zawierzyć jej bezgranicznie

Ja też uważam,że karty dają jedynie wskazówki a jaką decyzję podejmiemy zależy od nas samych.Jest bardzo dużo osób wróżących,które piszą w swoich ogłoszeniach,że znajdą dla was kilka wyjść z trudnej sytuacji a jak się później okazuje przedstawiają czarny scenariusz i nie dają żadnych rad.A wręcz przeciwnie człowiek po takich słowach utwierdza się w przekonaniu,że lepiej już niestety być nie może.Uważam,że każdemu należy pomóc a nie pozostawić go ze zmartwieniami i z poczuciem winy,że coś zepsuł i przez jego zachowanie jest jak jest.Bardzo dziękuję osobom,które potrafią wesprzeć ludzi i pokazać im inne rozwiązania

Panie,które nie potrafią wskazać rad i pomóc nie powinny w ogóle uważać,że pomagają ludziom bo poprzez swoje zachowanie mogą doprowadzić do nieszczęścia

Mnie pani jedna powrözyla z tarota ze cos zle wyglada na 17-18 czerwca , ja myslalm ze co moze byc zle- mnie ? wcale o tym nie myslalam az 18 czewca wiec w tamtym tygodniu mialam wypadek samochodowy . naszczescie mnie sie nic nie stalo ale siar mam pelno z ubezpieczeniami.

ja wierze w taroty badz karty i nawet w to ze moga zaröwno ostrzec jak i narobic nam problemow , jednakze musi to byc ktos kto na prawde potrafi wrözyc . jesli nie jest pewien swojej mocy i daru to nie powinien möwic nic co jest z waznymi sprawami zwiazane, a jedynie ograniczyc sie do przyslowiowej wrozy na temat typu " brunet wieczorowa pora".

Nie moge sie powstrzymac od napisania jescze jednej sprawy dotyczaca wrözb i tarota, bo to jest zabawne. Jedna pani z pewnego programu . nie chce podawac nazwy zeby nie robic zlej reklamy, zostala przeze mnie zapytana jak bedzie z moja obecna praca . Pani spojrzala w karty i powiedziala ze o prace nie musze sie martwic bo wszystko jest ok. Dzien pozniej zostalam wykopana z roboty Prawde möwiac tylko mi to na dobre wyszlo bo zaraz byla nastepa jescze lepsza ale masakra.. co za wrözka albo wrözba..

Witam. Ja w ogóle nie jestem za pisaniem czarnych scenariuszy kładąc karty Tarota. Przecież ja odczytując karty mogę się pomylić, coś źle odczytać w końcu jestem tylko człowiekiem. Sama też nie chciałabym aby wróżka mówiła mi o jakiś strasznych sytuacjach w moim życiu. Wróżki nie są (czytaj nie powinny być) od straszenia. A co do wróżb - kładę Karty Tarota ale jestem zdania,że trzeba zachować zdrowy rozsądek i rozważnie podchodzić do każdej wróżby.

Do kart trzeba podchodzić z rozsądkiem jak i z resztą do wszystkiego. Tylko i wyłącznie my jesteśmy kowalem swojego losu, i każda decyzja może przecież coś zmienić.

Zgadzam się z narbhflaith. Moja matka kilka lat temu się "bawiła" kartami tarota bez specjalnego przygotowania. Chciała się dowiedzieć o losie rodziny. Po pewnym czasie je porzuciła. Nagle zaczęły ją te karty dręczyć, nie mogła sypiać, ciągle tylko o nich myślała itd. Mówiła mi, że gdyby ich nie spaliła, to by ją to wszystko zadręczyło psychicznie.