Dołączył(a): 6 paź 2016, o 09:54
Posty: 1
Podziękowań: 0
Sen rozpoczął się w jakimś miesteczku, bardzo przypominało to ulicę i starówkę jednego z miasteczek obok Neustadt. Wszystko było z piaskowca, ulice, domy, alejki były wąskie, wszędzie winorośla, kwiaty (czerwone pelargonie). Była bardzo ładna pogoda, widać było ludzi na ulicach, ale nie było tłoczno. Byłam tam z rodzicami i koleżanką, którą poznałam w Niemczech i z jej rodzicami. Wydaje mi się, że byliśmy razem po prostu na jakimś wypadzie. Lody, kawa, mały spacer. Tyle, że nad naszymi głowami latały odrzutowce i słychać było strzały. Ja wchodziłam do sklepów, galerii sztuki, oglądałam wystawy, raczej nie dbałam o to byśmy trzymali się razem. Wiedziałam, że prędzej czy później wpadniemy na siebie w którejś z uliczek. I faktycznie, wpadłam, ale tylko na koleżankę. Pytam "gdzie reszta?" A ona "czekam na rodziców i jedziemy do domu. O tam są, widzisz? Dziękuję za miły dzień." Doszli jej rodzice, żegnamy się, a ja ciągle pytam "ale gdzie są moi rodzice? Poczekajcie, widzieliście ich?" Ale oni nie słuchali. Odeszli. Pomyślałam, że wrócę do domu i tam na nich poczekam. Może oni też zdecydowali się wrócić. Brat grał na komputerze. Poszłam do swojego pokoju. Niezupełnie wyglądało tam jak u nas w domu. W każdym razie wrócił tata. Wszedł taki załamany. Przywitał się najpierw z bratem, pocałował go w policzek. Pomyślałam "napewno jest pijany, na bank. Nigdy się tak z nami nie witał. I czemu wszedł taki załamany. Zalany, na pewno". Podszedł do mnie i też dał mi buziaka, a ja z całych sił starałam się wyczuć alkohol. Ale nie wyczułam. Pytam gdzie jest mama na co on "mama... jest w szpitalu", zapytałam co się stało, dlaczego, o co chodzi. "Po prostu musiała tam jechać". Położył się, odwrócił tyłem do mnie i ignorował. Wyszłam z domu. Patrzę, a tam jak na pobojowisku. Chwytam za kieszeń. Zgubiłam telefon. Biegnę przed siebie przez dłuższą chwilę. Zaczepiam ludzi. Oni mnie nie widzą. Pytam "czy ktoś może pożyczyć mi telefon? Proszę, muszę zadzwonić do mamy". Nagle w samochód obok mnie uderza jakąś bomba. Ruszam znowu przed siebie. Znowu coś obok wybuchło. O dziwo ludzie nie giną. Pomyślałam "w końcu zaczną". Widzę jakąś ciężarówkę. Siedzi w niej obleśny gruby mężczyzna w samych bokserkach. "Proszę pana, potrzebuje pilnie telefonu, ma pan?" Odpowiada "wsiadz złotko, tylko zdejmij spodnie i bluzeczkę. Pojedziemy za miasto, tam będziemy bezpieczni i zadzwonisz". Ślinił się, a jednak nie podjął żadnych działań wobec mnie. Po drodze patrzymy - jakiś wrak samochodu, a w nim kobieta. Też naga, z ogromnymi piersiami. Kiedy zobaczyła naszą ciężarówkę wysiadła i machała. Mężczyzna się zatrzymał, wysiedlismy. Zaczęli rozmawiać. Ja taka zniecierpliwiona pytam "no gdzie ten telefon?" A on do mnie "zblizcie się do siebie kobietki, niech was zobaczę razem". Kobieta podeszła, zaczęła mnie dotykać, zabrałam jej ręce od siebie i mówię, że oni wszyscy zwariowali, że to jakiś żart, że są świrami. Na co oni zaczęli się śmiać i zabawiać ze sobą. Poszłam drogą z tego lasu, znowu w strone miasta. Na obrzezach było takie bogate osiedle. Pomyślałam, że jak dobiegnę do któregoś z tych domów i poproszę o pomoc to nikt mi nie odmówi. Nagle jakby zmieniłam wygląd. Biała skóra, lekka, do kostek, niebieska spódnica z tiulu, jakaś mokra przeswitująca biała bluzka, a na głowie czerwona kokardka. Czarne, rozpuszczone włosy. Byłam boso. Wbiegłam na posesję, ogromnego, białego domu. Znam każdy szczegół. Kolumny, kostka brukowa, basen, zieleń. Jak mały pałac. Weszłam do domu. chyba nikogo nie było. Nawet nie wołam. Chodzę od pokoju do pokoju. Wszystkie meble w starym stylu. Duże lustra, piękne dywany. Jedna sypialnia była nieurządzona. Poprostu te stare kredensy, komody i lustra były wstawione, ale pomieszczenie było nieumeblowane. Był straszny bałagan. Ale to właśnie to miejsce urzekło mnie najbardziej. Zwróciłam jeszcze uwagę na kredens ze szkłem - kieliszki do wódki i wina. Nagle usłyszałam jakieś szmery. "Jezu, ktoś tu jest". Biegałam od pokoju do pokoju, cichutko na paluszkach. Korytarze były długie... Nagle na schodach spotkałam mężczyznę w kominiarce, który na smyczy prowadził dziewczynę, która miała na sobie ten sam tiul i bluzkę co ja. Powiedział do mnie "ZOSTAŃ TAM. NIE RUSZAJ SIĘ, ZROZUMIAŁAŚ?" i poszedł z nią gdzieś, jakby ją odprowadzić. Ja w tym momencie miałam chwilę by uciec. I udałoby mi się, byłam tego pewna. Ale nie uciekłam. Czekałam na niego, choć nie wiedziałam kim jest i jakie ma zamiary, a z tego co widziałam na tamtej dziewczynie, raczej nieprzyjemne. Przyszedł. Bez smyczy. Chwycił mnie mocno za rękę. Bolało. Ale ja się do niego uśmiechnęłam. Zdjął tę kominiarkę. Był nieziemsko przystojny. Pociągał mnie, cholernie. Zaprowadził do jednego z pokoi. "To nie jest dom publiczny, ani inna forma robienia wam krzywdy. Tutaj będziesz bezpieczna. I nie będziesz tutaj sama. Są pewne zasady i o ile będziesz się ich trzymać, nie stanie Ci się krzywda. Zaopiekujemy się Tobą." Ja siedziałam, a on zdejmował ze mnie białe pończochy. Ale nie było to bynajmniej seksistowskie, po prostu jakby chciał opatrzeć mi ranę, którą miałam na nodze, czy coś takiego. Zeszłam do holu, wyglądałam znacznie lepiej, bo umył mnie, uczesał mi włosy. Widziałam tam wiele dziewczyn, które wyglądały jak ja. Byłyśmy jak takie anioły. Istoty delikatne, kruche. Prawie unosiłyśmy się nad ziemią.
Dodam tylko, że moi rodzice mieszkają za granicą, tata ma problem z alkoholem, mieszkam sama.
Przyjaciele: dobrysennik.pl
Witaj na Naszym forum o tematyce - rozwój osobisty i duchowy. Porozmawiasz tutaj z użytkownikami na tematy niezwykłe. Warto również sprawdzić aktualny horoskop na cały rok 2013 razem z przesłaniem anielskim dla każdego znaku zodiaku! Oprócz tego nasi użytkownicy pomogą zinterpretować twój sen oraz zagłębią Cię w tematykę rozwoju osobistego, spraw związanych z duchowością, jak i również ezoteryką. Sprawdzisz także znaczenie snu w naszym własnym senniku online, w którym podyskutujesz z użytkownikami. Powrót do góry ↑