Ogień

Uprzejmie proszę o wyjaśnienie mi mego snu.

Śniło mi się, że znajduje się w jakimś miejskim, ciasnym, obskurnym szalecie. I nagle po swojej lewej stronie dostrzegłam smugę dymu (dym był "ładny, malowniczy" i unosił się do góry). Zaciekawiło mnie to i zaczęłam się zastanawiać skąd ten dym się wziął oraz trochę irytować się, że dym mnie okopci. Dym przeminął a zamiast niego pojawił się ogień, ale nie w takiej zwyczajnej postaci. To był gładki język ognia, który wginał się, wydłużał i wyraźnie zmierzał ku mnie, jakby usiłował mnie dotknąć. Miałam dylemat. Nie wiedziałam czy uciekać (odsuwałam się jednak na ile mogłam) czy dalej wpatrywać się w te piękne, fascynujące zjawisko. Ten język ognia był wyjątkowo piękny, zachowywał się jakby żył a w środku żarzył się pięknym pomarańczowo-różowym kolorem. Jedyne z czym mogę porównać wnętrze "języka" to bursztyn bądź gorąca lawa wulkanu. Nie bałam się, byłam spokojna, raczej zadziwiona, jednak martwiłam się, że dym spali moją czerwoną kurtkę, którą miałam na sobie. Ogień zniknął (w momencie jak się palił nie dymił się, dym pojawił się sam na początku) to wyszłam z szaletu i faktycznie okazało się, że materiał na lewym rękawie jest nieco spalony.
Swoją drogą jestem zadziwiona, że ludzki mózg w śnie może wymyślić coś takiego. Sen był surrealistyczny, jednak wydaje mi się, że coś oznacza. Proszę o interpretację, będę wdzięczna, pozdrawiam. Anay