Odżywianie i ożywianie zewnętrzne

Banalnie prosty przepis na przerwane połączenia energetyczne w ciele
============================
Cena produktu 0 zł.

Młodymi pokrzywami (o poranku, gdy jeszcze rosa) porządnie wybiczować wszelkie zgięcia, czyli stawy, najmocniej przy stopach i stawach łokciowych i kolanowych (choć inne zgięcia też są, tu i tam…. Nie drapać, choć będzie pierońsko swędzieć. Umysł nastawić na proces: „to nie krzywda, tylko błogosławieństwo natury, która doskonale wie, jak służyć człowiekowi”. Podziękować w myślach pokrzywie za jej hojność i poświecenie dla naszego dobra. Zazwyczaj po paru takich solidnych zbiczowaniach kanaliki energetyczne szukają samoczynnie dróg do regeneracji.

Nie ma jakiejś innej metody naturalnej? Żeby sobie takiej krzywdeczki nie robić?

Jaka tam krzywda...po pierwszej dziesiątce biczowań to niemal boska ekstaza... Najpierw niefajnie (szok), a potem mega, mega zajefajnie.

A jak reumatyzm przegoni i inne strzykania! Niejednego dziadka i babkę do tańców ruszyło po takich zabiegach.

Wierzę, zawijał w podskokach! I to prędziutko!

...się Pani boisz tej zielenini...
toć to tylko inna natka pietruszki...

Pokrzywy jakoś mnie nie przekonują. Moja mama je suszy na herbatę i inne tajemnicze mikstury, oraz robi z nich nawóz do ogródka. Strasznie śmierdząca rzecz.

Mama to dobra kobieta, wie co najlepiej służy ziemi. Pokrzywa to silny zasilacz, nawet na ludzkie włosy. Fakt, nie pachnie lilijami, ale cóż...coś za coś.

Fakt, mądra z niej babka i zna się na ziołach. Znaczy wiedźma. "Mogę być wiedźma, byle nie stara!"

Haha...nieźle.
A potrafi robić miód z mniszka lekarskiego?
Moje dzieci, gdy były małe bardzo lubiły. Na wszelkie zapalania gardła ideal.
Robię do tej pory, już nie w takich ilościach, jaki kiedyś...ale gdy widzę, jak się żółci na łąkach, to żal mi, że tyle dobra się marnuje. I zbieram.
----
Kiedyś w ramach eksperymentu zrobiłam wino z mniszka, wszak mlecz jest miododajny. Wyszło super.

Robi taki miód i zamyka go w małych, uroczych słoiczkach, przykrytych materiałem w kratkę i przewiązanych wstążeczką.
Robi też inne cuda, prosto ze swojego ziołowego ogródka. Niczego nie cenię tak, jak to, że będąc u mamy mogę wyjść o siódmej rano za dom, zerwać garść świeżych ziół i wrzucić je do śniadaniowej sałatki.
W domu,poza rzeczami niezbędnymi, cała reszta leczenia polega na miksturach z bożej apteki. Jestem wdzięczna, że nauczyła mnie doceniać moc mniszka, melisy, kolendry, majeranku... Daje mi w spadku wiedzę, której nie można kupić od tak.