Najtajniejsza bron wywiadow

Magia od zawsze fascynowała i fascynuje nadal przeciętnego człowieka, a jego marzeniem było i jest sięgać w głąb Nieznanego.
Mimo ogromnych osiągnięć techniki służby wywiadowcze nie rezygnują z usług jasnowidzów.
Wystarczy sięgnąć do epoki Odrodzenia i dowiedzieć się, że wielki astrolog i okultysta John Dee, był po prostu szpiegiem i prowadził działalność wywiadowczą. Wystarczy dopowiedzieć, że jego dzieło o zastosowaniu liczb do interpretacji zjawisk magicznych było niczym innym, jak tylko tabelą kodową do szyfrowania wiadomości, które przesyłał, szpiegując choćby na dworze króla Stefana Batorego.

A Hitler i jego kompania też bez okultyzmu i astrologii nie mogli się obyć. Nawet słynny mag i satanista Aleister Crowley podrzucał Niemcom ulotki z fałszywymi przewidywaniami astrologicznymi. Sam Hitler korzystał na okrągło z horoskopów specjalnie dla niego wykonywanymi przez Karla Kraffta, który był osobistym astrologiem wodza.

Warto wspomnieć o słynnej "Operacji Mars", w której chodziło o odbicie uwiezionego Mussoliniego. I tu nie obyło się bez magii. Z obozów koncentracyjnych sprowadzono 40 astrologów i jasnowidzów. Akcja zakończyła się pomyślnie.
Mimo, że po wojnie służby wywiadowcze otrzymały do dyspozycji najnowsze osiągnięcia techniki to nigdy nie zrezygnowały z usług jasnowidzów.

Ale tak naprawdę, to badania nad możliwością stosowania zjawisk paranormalnych w służbach wywiadowczych podjęto między innymi w USA.Dodać warto, że był to kolejny skrywany skrzętnie przed opinią publiczną poligon rywalizacji supermocarstw, oczywiście obok badań nad bronią jądrową, rakietami i rożnymi tajemnymi programami.

Jak sądzicie, czy magia mimo XXI wieku jest w dalszym ciągu na usługach armii?

Mało tego, że jasnowidze są na usługach armii, to jeszcze armia uczy pewnej techniki swoich "podopiecznych". Tą techniką jest Remote Viewing. Link do większej ilości informacji znajduje się tutaj: remote-viewing-t728.html

Swego czasu w internecie było ogłoszenie armii rosyjskiej, informujące o gotowości zatrudnienia osób z umiejętnościami zwiedzania astralu. Robiono potem doświadczenie, polegające na umieszczeniu kartki z kodem w szczelnie zamkniętej konstrukcji. Jak można się łatwo domyśleć, zadaniem "astralonautów" było odczytanie kodu C:

Zresztą... to jasne, że III rzesza korzystała z magii, szeroko pojętego okultyzmu. Istniała specjalna komórka, powołana do szukania relikwii. Hitler osobiście kilkukrotnie próbował posiąść włócznię przeznaczenia C: co mu się zresztą udało. Nie wiedział niestety, że to podróbka
Bezskutecznie poszukiwali także świętego graala. No kurczę, nawet w biblii można wyczytać o wykorzystywaniu "magii" w wojnach - IHVH ciskający kamieniami z nieba podczas wojny z Kaanaańczykami, czy też wznoszenie modłów przez Egipcjan tuż przed walką.
Ludami, które żyły "najbliżej" swoich bóstw, byli chyba Nordowie. Malowanie tarcz algizowych, mjoolnirów, gugnirów, czy też atrybutów bóstw, było powszechne na co dzień, podobnie jak kontakt z nimi. Każdy szanujący się wojownik znał choć podstawy galdr, a kobiety szkoliły się w Seidr.

Nie, to za słaba siła. Poza tym: kto magią wojuje ten od magii ginie. Tylko dobra magia ma siłe przetrwania. Ostatecznie może być magia stosowana do leczenia, opieki, ale nie do walki, a armie głównie zajmują sie walką, hmm. Pozdro