Miecz i drzewo

o sie dzialo w parku na placu zabaw w mojej miejscowości.
Widze jak ktoś wbija miecz w brzuch jakiejs kobiecie(lub mi nie pamietam). Przecina w dół i wyjmuje "dziecko"(nie widzialam tego dziecka jednak wiem ze tak było).
Cos pozniej jeszcze odcina - chyba pępowine.
Tą kobiete to bolało jednak jak na taki cios zachowywała się spokojnie i niesprzeciwiała sie temu. Krwi nie było widać.

Czytałam że to moze byc odcięcie się od złych wspomnień związanych z lękiem przed niechcianą ciąża. To by sie zgadzało, przez długi okres czasu żyłam w strachu

Ale czytałam też opisy snów inicjacyjnych, w których występowały też takie obrazy jak przebicie mieczem.

Pozniej pamiętam jeszcze drzewo a raczej pień drzewa, w który tak jakbym się wchłoneła odczuwając każdą jego wewnętrzną warstwę.
Wyglądał jakby był nasączony krwią w środku.

To drzewo mi się kojarzyło z pewnym fragmentem z Biblii.




Dodam że moja wiara wypłynęła z miłości do tego chłopaka o którym pisałam. Czytając biblię odnalazłam tam siebie i swoją miłość, dodawało mi to nadziei i otuchy w trudnych chwilach.
Czułam że Bóg jest obecny w tym uczuciu.

Dalej znalazłam taki wers




W ciągu tych 2 lat odkąd go poznałam bardzo się zmieniłam, nauczyłam się cierpliwości, łagodności, dobroci...
Nie byłam zbyt dobrym człowiekiem wcześniej ale pod wpływem tej miłości dużo uległo zmianie... na szczęscie na lepsze

Moze sens tego snu tkwi w tym aby nie zaprzestawać w doskonaleniu się i starać się jeszcze bardziej... By to "nowe życie"
było oparte na tym czego się w tym czasie nauczyłam i czego sie jeszcze naucze?

Co o tym sądzicie?

Czyli że aby się dalej rozwijać i przynieść owoc tej duchowej drogi, musze stale pogłębiać swoją relacje z Bogiem i na nim opierać swoje życie