Kobiety

Witam.

Mam nadzieję że ktoś pomoże mi zinterpretować ten sen, bo on dwóch dni nad nim myślę i coś mi nie pasuje.

Sen rozpoczął się od sceny, w której byłem pośród tłumu ludzi, w jakimś sklepie z wysokimi półkami. Szukałem tam broni, dokładnie wiatrówki, pamiętam że sprzedawca jakoś mi pomagał, był miły. I w tym momencie za ramię (w tym sklepie) złapała mnie dziewczyna, (którą znam, nazwę ją N). Zapytałem ją w tym śnie, dlaczego się nie odzywam, mieliśmy się umówić na spotkanie, a ona na to że ona chce i czeka. Wtedy zaproponowałem jej "że nawet jutro" (dosłowny cytat dzięki spisaniu faktów po przebudzeniu). W tym momencie położyłem się z nią na materacu leżącym tuż obok stóp (wcześniej go nie było). Leżeliśmy głowami do siebie, nogami w przeciwne strony, coś tam szeptaliśmy sobie na ucho, śmialiśmy się i przytulaliśmy i w momencie gdy mnie pocałowała się obudziłem.

Warto tutaj wspomnieć, że we śnie, na tym materacu czułem zapach jej włosów, pierwszy raz mi się coś takiego zdarzyło. Ale najciekawsze jest to że jakiś czas temu od wspomnianej N dostałem kosza, w sumie gdyby nie sen to bym o niej nie pamiętał. Kolejną dziwnością w tym śnie jest to, że to leżenie na materacu było dokładnie takie (ułożenie ciał), jak kilka dni temu z inną kobietą, nazwę ją K, na której zaczyna mi zależeć.

Świetnie to przedstawiłeś. Co do półek, nie było z nimi nic więcej z tego co pamiętam, tylko widziałem te bronie zawieszone w tym miejscu, w którym zazwyczaj są promocje, tak na krawędzi.Bronie były nisko, w zasięgu ręki. - jeśli to coś nowego wprowadzi. Teraz jeszcze znalazłem resztę kartki z zapiskami z poranka, bo na takim "świstku" pisałem i sie nie wszystko zmieściło. Leżąc patrzyliśmy na gwiazdy.

I bardzo dziękuje za pomoc.

Wiem wiem, nie można tego brać całkiem dosłownie, to zazwyczaj wymaga dalszej interpretacji i przemyślenia, bo tak to można się w błędne samonapędzające koło rozmyślań i domniemywań wpędzić.

Jak się znów pojawi we śnie, to dam znać. Póki co wielkie dzięki