Jestem magnesem na szajs...

Czasami mam wrażenie, że jestem magnesem na szajs. Przyciągam tylko złe rzeczy. Muszę pracować nad biznesem, a nie mam w ogóle wyników. Co rusz łapię doła i nie umiem z niego wyjść. Czuję się ciągle zdezorientowana, nie wiem jak mam konkretnie działać w tym biznesie. I czuję się przez to winna. Nie umiem sobie ułożyć planu dnia, wszystko mi się rozmywa. Moi współpracownicy mają swoje małe i większe sukcesy, a ja stoję w miejscu, bo nie umiem się wziąć w garść. Zaczynam robić jedno, napotykam problem, którego nie umiem rozwiązać, biorę się drugie, nie kończę, albo jedna rzecz zajmuje mi kilka dni, bo ciągle coś mi przerywa. No kurde. Mam już tego dosyć. Mam ciągłą sinusoidę!
Praktykuję codzienne deklaracje, które wypowiada się na głos z entuzjazmem, które są pozytywnymi stwierdzeniami na temat sukcesu, bogactwa. Nie pomagają w ogóle albo bardzo mało. Co tydzień w biznesie dzielimy się swoimi osiągnięciami i "spowiadamy się" czy udało nam się osiągnąć swoje cele. Już mi jest głupio jak kolejny raz mówię, że nic nie wyszło. Jestem na siebie wkurzona po prostu.
Czy ktoś może mi jakoś pomóc? Jakaś rada? Ćwiczenie? Pozytywna myśl? Cokolwiek?