Co to bylo?

Witam wszystkich.
Opowiem historie która mi się przydarzyła dość dawno temu, ale pamiętam ja do tej pory.
Moja koleżanka miała niechciany kontakt z czymś/ kimś co w/g niej nastawało na jej życie. Poprosiłam ja aby opowiedziała o co chodzi. Musze przyznać ze zdziwiła mnie jej reakcja, ponieważ myślałam ze zacznie się wzbraniać, wymawiać od odpowiedzi a ona z uśmiechem na ustach potwierdziła ze tak jest coś co ja dręczy i opowiedziała. Nie pamiętam już szczegółów ( było to z 20 lat temu) ale pamiętam odczucia i do tej pory jak sobie to przypominam to ciarki chodzą mi po plecach. To było coś w/g niej podobnego do zmory ale o wiele gorsze, była przekonana ze chce odebrać jej życie. Często z wielkim trudem wyrywała się ze snu kiedy ja to męczyło. Mówiła ze czoła jak wysysa z niej życie. Po przebudzeniu znajdowała popiół kolo łózka. Tak jak wspomniałam nie pamiętam dokładnie co opowiadała ale jak zaczęła mówić to wszyscy obecni poczuli nagle obecność czegoś ogromnego i złego. To było przytłaczające i każdy obecny tam odczul ze to jet złe. Nie wiem czy ta istota była tak duża czy emanowała taka energia. Jeden z obecnych stwierdził ze „ wielkie i złe jak nosorożec” Wszystkim włosy prawie stanęły na głowie, a ona spokojnie opowiadała dalej. Po kilku dniach od tego zdarzenie spotkałam ja na ulicy i nawiązałam do tych odczuć. Koleżanka odpowiedziała ze tak zawsze jest. I znowu jak zaczęła o tym mówić poczułam dokładnie to samo nadchodzące zło. Tak jak by przyciągała to opowiadając o tym. Długo , długo po tym powracały do mnie te same odczucia nawet gdy tylko myślałam o tym. Koleżanka zmarła po kilku latach na nieznana chorobę. Lekarze nie wiedzieli co jej jest. Moze ktoś z was miał podobne doświadczenie, lub potrafiłby wytłumaczyć co to było ?

A może koleżanka wywoływała kiedyś duchy? To by było całkiem logiczne wytłumaczenie.
Jeśli nie, to skoro przywoływało się za pomocą mówienia o tym, to po co mówiła, myślała i ściągała to coś jeszcze bardziej... W końcu uznała to za normalne i żyła sobie z tym u boku. Do czasu jak widać... Nie wiem co to było, ale raczej na jej miejscu robiłabym wszystko, żeby się temu postawić i wyjść na swoim, a nie żeby jakaś istota z astrala przeszkadzała mi w normalnym życiu.

teraz trudno będzie zidentyfikować byt. Być może, jak wyżej napisała Ewelina, wywoływała duchy? Może miała jakieś przykre zdarzenie, które wywołało powstanie silnego myślokształtu-serwitora, albo padła ofiarą klątwy ludowej.

Trudno cokolwiek powiedzieć, ponieważ jest zbyt mało informacji podanych. W takich sytuacjach każdy szczegół jest ważny.
Powiem tak, myślenie o czymś, czy to jest zastanawianie się, wspomnienia, powracanie do osób w myślach i tych dobrych i tych złych to za każdym razem jest wejście w pole energetyczne. W niektórych negatywnych sytuacjach jest to brama. Dlatego skupiajmy się na pozytywnych rzeczach o wysokich wibracjach zamiast snuć się na niskich dając dostęp do siebie temu czemuś co dla nas jest negatywne.